Blisko 2000 zawodników z całego kraju i zagranicy zgromadził najpopularniejszy bieg PZU Festiwalu Biegowego – Życiowa Dziesiątka. W skwarze biegało się ciężko, ale na mecie czekał niespodziewany prysznic.
Wśród biegaczy wypatrzyliśmy znakomitości – Roberta Korzeniowskiego, który o jak najlepszy wynik walczył do upadłego. – Zgodnie z ideą tego biegu. Chyba się nie udało się, bo zegarek wskazał czas 35:15. Poczekam na oficjalne wyniki – opowiadał nam na mecie czterokrotny złoty medalista olimpijski, który rano poprowadził rozgrzewkę dla uczestniczek Biegu Kobiet. – W ten sposób nabiłem dziś więcej niż 10 km do akcji Pomoc Mierzona Kilometrami, którą wspieram i polecam!
Warszawski biegacz.pl Bartosz Olszewski o życiówkę nie walczył, bo biegał treningowo. – Jutro maraton z agrafką w Muszynie i szybszym powrotem do Krynicy, łącznie 34 kilometry. – tłumaczył. Podkreślił wyjątkową atmosferę Festiwalu, który "w dużym mieście nie byłby tą samą imprezą". – Myślę, że będę tu wracał – stwierdził.
Na nietypowym dla siebie dystansie pobiegł maratończyk, prof. Grzegorz W. Kołodko. Po dotarciu na metę długo przyglądał się biegaczom, raz po raz przecierając czoło od potu.
- Skończyłam już sezon na bieżni i startuje już tylko w biegach ulicznych. W Krynicy jestem po raz drugi. Po raz drugi pobiegłam Życiową Dziesiątkę. Wynik podobny jak w ubiegłym roku – opowiadała na mecie z kolei Matylda Kowalczyk, rzeszowianka i ambasadorka Maratonu Rzeszowskiego. – Biegamy w październiku, zapraszam do Rzeszowa.
Z kolei Zygmunt Berdychowski, pomysłodawca PZU Festiwalu Biegowego, z wynikiem nie liczył się zupełnie. – Ja się cieszę z tego, że w Krynicy, Muszynie czy Piwnicznej biegają takie tłumy – stwierdził.
Sportowo bieg rozstrzygnęli kenijczycy. Ci sami, którzy wczoraj zwyciężyli w biegu na 15 km. Trzeci na mecie Artur Kozłowski, triumfator ubiegłorocznej Życiowej Dziesiątki, kręcił głową na mecie. Bynajmniej nie w uznaniu dla afrykańskich rywali. Nie chciał jednak mówić na ten temat.
Ogromne brawa zebrał Yared Shegumo, wicemistrz Europy w maratonie. – To był treningowy start i nie patrzyłem na miejsca i czas. Ale czwarte miejsce chyba nie jest złe – śmiał się na mecie ambasador marki PZU, partnera tytularnego Festiwalu Biegowego, honorowy gość krynickiej imprezy.
Źródło: www.sadeczanin.info
Fot. www.festiwalbiegowy.pl